Trasą 5 LMT (Lubelskiego Maratonu Turystycznego)

Sobota, 23 maja 2020 · Komentarze(0)
Kategoria Maratony
5 LMT - Edycja w czasach koronawirusa Covid-19
Pobudka wcześnie rano 3:00 23.05.2020
Zachęcony wpisami na internetowym profilu facebookowym 5LMT postanawiam w tzw covidowym podziemiu przejechać trasę. Przez chwilę Martunia się waha czy nie pojeechać razem ze mną odcinka z Lublina do Deszkowic - ok. 72km i powrócić do domu jeszcze 10km, niestety rezygnuje z tego zadania, więc ruszam sam.
Śniadanko, kanapki 5 szt, woda 2 bidony i butelka izotonika - miało wystarczyć ale wiatr na trasie i grube ubranie spowodowały, że na trasie dokupiłem 1L cola oraz 1L woda 1 kawa na Orlenie.
Temperatura rankiem na minusie -1st.C. ubieram się zimowo ale nie ma wyjścia bo w zimie bywało cieplej niż tego ranka.











































Sobotnie kółeczko przez Kosobudy i Szewnię

Sobota, 21 grudnia 2019 · Komentarze(0)
Sobota rano to jest 11:00 Planujemy i jedziemy,
Dzień zapowiadał się ładnie i taki był w rzeczy samej, z rana zakupy i w drogę. 
Temperatura 11 st. C od południa do wieczora, wiatr południowy więc nie przeszkadzał zbytnio,
ubranie - 3 warstwy bluzy z długim rękawem (bez zimowej kurtki) przewiewne więc mogłem pocisnąć - a wyszło jak zwykle. 
Startuję w stronę Zwierzyńca przez Topólczę i Turzyniec - osłonięty od wiatru górkami i domami. Ze Zwierzyńca w kierunku Obroczy i dalej na Kosobudy, Wólka Wieprzecka, tu odbijam w prawo na Szewnię Dolną, Górną i przecinam DW między Zamościem a Józefowem, do końca drogi, zawracam i w Szewni Górnej w stronę Zamościa pod górkę w Szewni, zjazd w kierunku Lipska, Żdanówek, Skokówka - właśnie powstał tu nowy PSS, Mokre Lotnisko, Płoskie, Zawada - zjeżdżam na Niedzieliska, Brody Duże i Szczebrzeszyn.
Ciepło jak na tą porę roku. Bez deszczu. Do domu wracam o 15:00





















Zwykłe niedzielne kółko przez Kosobudy

Niedziela, 27 października 2019 · Komentarze(0)
Zwykłe niedzielne kółko  o poranku zmiany czasu na zimowy Więc łatwo było wstać
Słoneczko dopisało. Tym razem bez mgły - w przeciwieństwie do sobotniego kółka po tej samej trasie ale w mocnej mgle.
Cała trasa przejechana samotnie - na powrocie przez Niedzieliska wyprzedzam jednego starszego Pana na nieprzypadkowym rowerze z sakwami.
Nie rozpisuję się. Wrzucam tylko fotografie z trasy.
Trasa ze startem o godz. 6:37 W raz ze startem zapuszczam końcowe rozdziały Jo Nesbo "Wybawiciel", z których dowiem się jak Harry Hole poukładał wszystkie szczegóły zabójstwa na zlecenie Johna... książka ciekawa, polecam.
Miejscowości:
Szczebrzeszyn Topólcza Bagno Zwierzyniec Obrocz Kosobudy Wólka Wieprzecka Wychody Mokre Płoskie
Zawada Niedzieliska Brody Duże Szczebrzeszyn.
Wyjazd w porannym jesiennym słońcu


Kościół Św. Katarzyny Aleksandryjskiej, Szczebrzeszyn


Kościół św. Izydora, Topólcza. Do 1919 jako cerkiew prawosławna, po 1919 parafia rzymskokatolicka. 




































Brevet Pomiechówek 200km zamknięcie sezonu

Sobota, 14 września 2019 · Komentarze(0)
Kategoria Brevety
Ostatni w sezonie brevet na zamknięcie roku - Brevet Pomiechówek na dystansie 200km,
start i meta w Pomiechówku, 15 września 2019.
Brevet odbył się po śladzie wiosennego brevetu z tym, że organizator zrezygnował z punktu pod zamkiem w Ciechanowie organizując go na stacji BP poza miastem - zmiana w ostatniej chwili więc odwiedziłem oba miejsca.
Od żony dostałem auto, pobudka o 2:00 śniadanko, kanapki na drugie śniadanie i powrót po brevecie, kawa do termosu, pakowanie roweru o o 3:00 zgodnie z planem ruszam do Pomiechówka.
za Lublinem już do samego Garwolina jadę S17 nową drogą oddawaną sukcesywnie od zjazdu na Radom aż do obwodnicy Garwolina. Grubo ponad 100km jazdy S ką powoduje że o 5:30 jestem na Ostrobramskiej. Jeszcze godzina i Pomiechówek. Pierwszy raz jechałem tam 3,5 godziny - rekord trasy autem.
przywitanie z kolegami i koleżankami organizującymi tą wspaniałą imprezę, krotkie wymiany wspomnień, poranna toaleta, śniadanie.
kolejni przyjeżdżający zawodnicy, znowu wspominki z poznanymi wcześniej zawodnikami. Super.
Na odprawie dowiaduję się, że to już ostatni brevet startujący z Pomiechówka, w przyszłym roku spoktamy się w Ożarowie Mazowieckim co potwierdzone zostanie na spotkaniu organizacyjnym grupy trzymającej władzę :) 
Niestety osobiście na ognisku podsumowującym  brevety 2019 nie zostałem - śpieszyło mi się do domu i nawiałem
Trasa jak pierwsza trasa w 2019r
Ruszamy więc o godzinie 8:00 Na liście zapisane 157 osób z czego czasy na mecie uzyskało 125 osób, a 32 nie wystartowało bądź zrezygnowało z jazdy.
Podzieleni na grupy po naście osób ruszają. Ja staram się gdzieś na końcu, ale porwany przez Jarka Grudnia, ruszam z nim i jego grupą. Opamiętuję się jednak mając w planie nikogo nie wyprzedzić do pierwszego punktu kontrolnego - wyprzedza mnie za to sporo osób. Doganiam po jakimś czasie dwie dziewczyny w tym Małgorzatę, która jechała nasz Brevet Szczebrzeszyn w maju 2019r. oraz Marka, który narzeka na ból. Toczymy się razem do pierwszego punktu Przewodowo Parcele, gdzie szybko się ogarniam, napełniam bidon i jem pączka, biorę do kieszonki kanapkę banana i w drogę.

Temperatura nie rozpieszcza choć niektórzy jadą na krótko - ja już chyba starszy jestem bo lubię w bluzie :)

Cały czas wiatr daje znać. Drugi punkt w Ciechanowie został w ostatnim tygodniu "zabrany" z pod zamku i przeniesiony na stację paliw na wylocie z Ciechanowa. Szukałem nieistniejącego w między czasie dognały mnie dziewczyny i razem dotarliśmy na właściwy punkt.

Po podreperowaniu zapasów i odpoczynku ruszam samotnie w trasę, której
reszty trasy nie pamiętam już dlatego następne brevety będę opisywał na bieżąco .

przed metą doganiam dwóch znajomych kolegów którzy zwiększają tempo na tyle że ciężko mi nadążyć mimo że jadę na kole. Razem dotrwaliśmy do finiszu doganiając jeszcze grupkę kilkoosobową.

Dziękuję wszystkim których spotkałem oraz organizatorom za wspaniałą organizację.

Zdjęcia dzięki Randonneurs Poland
Meta













Wiśniew Domanice Wodynie Latowicz Siennica Kołbiel Wiązowna Halinów Dębe Wlk Mińsk Maz Cegłów Mrozy Kałuszyn Wierzbno Grębków Liw Mokobo

Środa, 1 maja 2019 · Komentarze(0)
Kategoria Zalicz Gminę
Wiśniew, Domanice, Wodynie, Latowicz, Siennica, Kołbiel, Wiązowna, Halinów, Dębe Wlk, Mińsk Mazowiecki, Cegłów, Mrozy, Kałuszyn, Wierzbno, Grębków, Liw, Mokobody, Kotuń, Skurzec, Wiśniew.
kilka gmin wpadło do puli zbieracza - ciężka to sprawa zebrać cały komplet jak już trzeba wyjeżdżać poza dom. Na dzień dzisiejszy (1.05.2019) zaliczone gminy: 873 co daje 95 miejsce na liście zbieraczy.
4:00 - pobudka, jeszcze pięć minut i wstaję, trasę z Wiśniewa mam zaplanowaną jeszcze w ubiegłym roku więc nie muszę się spinać, na luza śniadanko, kawka pakuję rower do samochodu i ruszam z domu o godz. 5:00
Za Lublinem kierunek Białystok i następnie na Siedlce skracając drogę przez Ulan - ta gmina jeszcze musi poczekać. Rozpoczął się majowy weekend więc co miejscowość to partol z białymi czapkami - nawet mieli wzięcie co było dziwne gdyż dosłownie osiem kontroli na 40 km drogi.
Wiśniew

Startuję na Zachód o godzinie 8:00 prognoza zapowiada deszcz po 11:00 więc zabrałem ze sobą kurtkę. Deszcze jednak będą przechodziły bokiem  :)



Z Bogiem!




























Kobiór Tychy Mikołów

Czwartek, 25 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Kategoria Zalicz Gminę
Kilka gmin zaliczonych przy okazji odwiedzin Tych. Wyjazd służbowy, a po robocie rower między nogi i heja w trasę.



Środa wieczorem w domu - jutro delegacja więc może wykorzystam wolny czas po robocie i załatwieniu spraw firmowych na zaliczenie kilku gmin... Opracowuję trasę w granicach 60km ze startem z miejscoości Kobiór -12km na południe od Tych. Dojeżdżam na start ok 14.00, przebiórka na parkingu koło ronda - trochę dziwnie to mogło wyglądać ale nikt się nie przyczepił.


Temperatura ok 25 st.C więc wrwszcie ciepło - jest to mój pierwszy wyjazd w sezonie 2019, który robię na krotko i nie marznę.
Z Kobióra ruszam na północ aleją prowadzącą przez las, po kilkunastu minutach dojeżdżam do Tych. Ruch samochodowy jest spory ale to nie wszystko co mnie spotka na małym kółeczku po Śląsku.

Wyjeżdżam na trasę DK44 w kierunku Mikołowa, droga bardzo ruchliwa ale na całej długości podjazdu posiada pobocze więc spokojnie można pokonać ten odcinek w pocie czoła.
Po zjeździe odbijam na Wyry
Kierunek na Łaziska Górne zjazdem w sporym ruchu, zawracam i pod górkę, po pokonaniu której z trasy 81 odbijam na Orzesze - wreszcie ulga. Asfslt w miarę dobry, droga osłonięta drzewami - to już śląskie trasy które spokojnie można pokonywać na rowerze.
Z Orzesza na południe w kierunku Suszca przez Żabiniec.

. W Suszcu kończą się drogi lokalne i wyjeżdżam na DW935 do Pszczyny i następnie do Piasku boczną drogą.

 Na skrżowaniu na Studzienice mam plan wracać już do Kobióra trasą DK1 a tu zakaz jazdy rowerem... droga DK1 zakorkowana w obu kierunkach stoją auta "czekając na Godota"
Decyduję się pokonać ten odcinek mimo zakazu jazdy rowerem ze względu, że i tak wszystko stoi. Między samochodami ale głównie pasem po prawej stronie i z wiatrem wiejącym mocno w plecy z prędkością 35 km/h udaje mi się wrócić do zjazdu na Kobiór.
Po ok. 2,5 godzinach jazdy melduję się na parkingu przy rondzie w Kobiórze z nadzieją na obiad w Restauracji pod Sikorką - niestety zarezerwowany na jakąś imprezę.



Zaliczam spożywczy czyli standardowo kończę na kanapkach tym razem z Salami.
Zaliczone gminy:
Kobiór, Tychy, Mikołów, Wyry, Łaziska, Orzesze, Suszec, Pszczyna.
Trasa lekko pofalowana o maksymalnym nachyleniu 4%. Za dużo krajówek i dróg wojewódzkich - następne planowanie wyłącznie po drogach gminnych, które są tu dobrej jakości nawet kosztem nałożenia kilometrów.
Po Śląsku jeździło mi się przyjemnie - wiele razy jeszcze czeka mnie Śląsk.

Zbuczyn

Sobota, 23 marca 2019 · Komentarze(0)
Kategoria Zalicz Gminę
Zbuczyn, Mordy, Przesmyki, Korczew, Paprotnia, Repki, Jabłonna Lacka, Sabnie, Sokołów Podlaski, Bielany, Suchożebry, Siedlce, Zbuczyn.
Przy wypełnianiu lokalizacji okazało się, że to województwo mazowieckie.
W rzeczy samej odwiedzając gminy Mielnik, Czeremchę, Kleszczele, Hajnowkę, Białowieżę czy Narewkę na poprzedniej mojej wyprawie zaliczającej gminy w lipcu 2018r. czuło się inny klimat odwiedzanych miejscowości. Niby Podlasie niedaleko od Mazowieckiego ale czuć, że inny region. Może to z powodu pory roku - pierwszy czy drugi dzień wiosny, surowe jeszcze warunki jak na rower, rano -3, w południe +15 ale wiatr cały czas zimny.
Piątkowy plan niesprecyzowany. Przebudzenie między pierwszą a drugą rano w sobotę - krótka decyzja, jadę. Planuję trasę w Sigmie - taką niezadługą bo to początek sezonu. Jadę na północ (mam plan na trochę gmin północno wschodnich w 2019). Baza Zbuczyn oddalony od domu 200km. Jadę samochodem - na miejscu jestem o godzinie 6.00. Zimno ale słonecznie - już jest na niebie wprawdzie jeszcze nie grzeje ale nadzieja na ciepły dzień.
Bezwietrznie - ale to się zmieni.


Pierwsza miejscowość po pięciu kilometrach od Zbuczyna na północ - Choja - posiada przerobioną nazwę. Jadę dalej, Słońce w prawym oku - jest dobrze
Zaczyna się świetnie




W taki właśnie sposób upłynęła droga do drugiej gminy na trasie - Mordy. 

Twarde zaliczenie tzn wizyta w centrum miasta


Cały czas ładny asfalt, słoneczko daje cienie na drodze, ruch samochodowy praktycznie nie istnieje o tej porze (jest godzina 7:00) 24 km za mną, temperatura w słońcu + 1st.C. miejscowość Górki:

Jadąc dalej w kierunku gminy Przesmyki zauważyłem, że zaczyna wiać z południa, jakoś lekko się jedzie :) 
Przesmyki, oglądam się za siebie :) - Może być.

Podążając w kierunku Północnym - miejscowość Dąbrowa - sporo starszych domów stojących blisko drogi, bez ogródków kwiatowych jak to często zdarza się w mojej okolicy na Roztoczu. Widać tutaj historię, ślady nie zostały zatarte przez współczesność.

Następna stacja - Korczew. W centrum na rozwidleniu dróg okazale prezentujący się Pałac w Korczewie wybudowany przez biznesowego Króla Podlasia, Wiktoryna Kuczyńskiego 
Pałac Korczew Ciekawa Historia. Pałac jest obecnie wyremontowany dzięki potomkom jego fundatora.

Postaram się kiedyś odwiedzić to miejsce turystycznie z rodziną.
Te tablice trochę przysłaniają widoki. godzina 8:30, 38km od Zbuczyna, temp. +3st.C wiatr nie przeszkadza.

Z Korczewa na PdZach przez Nowy i Stary Bartków (Nadbużański Park Krajobrazowy) Choć tablica ta jest ustawiona niefortunnie i raczej nie zachęca do zatrzymywania się w tym miejscu.

Do Paprotni (gmina)

Repki (gmina)

I Jabłonna Lacka

W kierunku Morszkowa (Chłodnia w Morszkowie) przed Morszkowem odbijam na prawo w nowiutki asfalt piękną nową drogą prowadzącą przez las w kierunku Gminy Sabnie



Sabnie - oczywiście twarde zaliczenie. najbardziej na północ wysunięta miejscowość mojej wyprawy po gminy. Za mną 87km, jest godzina 10.00 temp. 8 st.C. zatrzymuję się pod sklepem spożywczym Fasolka u miłej Pani kierowniczki zakupuję dwie kole i banana. Jestem już za połową trasy. Wiatr dosyć silny, południowy, zaczynam zauważać, że wieje - podczas posiłki chciało by się do słońca ale wiatr zimny.

Po 15 minutowej przerwie ruszam w kierunku Sokołowa Podlaskiego przez Grodzisk i Nieciecz. Niestety droga nie jest zbyt piękna, duże doły - zaliczam kilka rozkojarzony i mała awaria - błotnik mi chciał odpaść. 
Korzystam z kolejnej przerwy remontowej i ściągam tą zimową kurtkę. Jest cała mokra od potu i waży chyba z 10 kilo. Temperatura w ciągu 15 minut skoczyła z +8 do +13 st.C więc dalszą część walki z wiatrem aż do samej mety jadę w bluzie. 

Nieciecz Włościańska. Krzyż. 

I wjazd do Sokołowa Podlaskiego

Sokołów Podlaski - nie ma obwodnicy. Ruch duży. Krótka przerwa na zdjęcie i dalej w kierunku Siedlec.

Droga do Siedlec przez Patrykozy - Nakory, trochę piaszczysta, musi być akcent na wyprawie. Troszkę piasku na łańcuchu nie zaszkodzi.

Wjazd do Siedlec od strony Mostostalu, droga w robocie więc będzie ścieżka rowerowa.

Za Siedlcami wpadam na DK2 i już w kierunku Zbuczyna, jeszcze tylko Flaki w barze i już w samochodzie.
Traska fajna, tylko jeszcze nie jest ciepło. Przyroda w zimowym letargu, jeszcze nie budzi się do życia...
12 gmin na wyprawie zaliczone. Pozostało do zaliczenia 1639...



Szczebrzeszyn -Węglarzyska – Dąbrowa - Szczebrzeszyn

Niedziela, 4 listopada 2018 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Szczebrzeszyn, 3.11.2018
Szczebrzeszyn - Węglarzyska – Dąbrowa - Szczebrzeszyn, 14 km - Trasa biegowa.
Początek i koniec trasy pod Urzędem Gminy – tam można zostawić swoje auto.


Ruszamy chodnikiem w stronę PN – Zach wzdłuż drogi krajowej, kierunek Kraśnik. Po osiągnięciu pierwszego podbiegu skręcamy w lewo w ul. Gorajską kierując się przez wyasfaltowany wąwóz lessowy w kierunku zachodnim zdobywając drugą górkę. Wąwóz jest dopuszczony dla ruchu kołowego.

Na końcu wąwozu dołączamy do drogi którą będziemy wracać w stronę cmentarza. Obieramy kierunek zachodni (w prawo) i podążamy wyasfaltowaną drogą prowadzącą przez pola aż do jej końca,





na skrzyżowaniu "T" skręcamy w prawo – miejsce to zwie się Bajtkowiec. Dalej już polną drogą aż do kilometra 5,5 gdzie po prawej stronie znajduje się wiata, za chwilę później kolejne rozstaje – skręt w prawo w kierunku północno zachodnim, droga zaczyna lekko opadać, później znowu się wznosi – w oddali widoczna krajówka 74 – zmierzamy w jej kierunku.
Węglarzyska – to jest to miejsce gdzie się znajdujemy. Po dotarciu do krajówki trzymamy się drogi polnej w kierunku północnym podbiegając łagodną górkę docieramy do szlaku nordic walking, tu opuszczamy Centralny Rowerowy Szlak Roztoczański (odbija na zachód) i kierujemy się na wschód – to już powrót do bazy. Droga od Opaczy czyli od tego miejsca skrętu w prawo, będzie łagodnie opadać, idziemy głównie otwartą przestrzenią droga rozgranicza miejscowości Szczebrzeszyn od Kawęczyn Kolonia, las pojawia się czasami, wchodzimy w wąwozy lessowe – to oznaka że zbliżamy się do Dąbrowy, po zejściu na dół wąwozu rozpoczyna się ostatnia ścianka tej trasy – można złapać sapkę J
Na szczycie wzniesienia dochodzimy do charakterystycznej sosny

i znajomej nam drogi – skręcamy w lewo i trzymając się asfaltu schodzimy w dół drogą koło cmentarza (Kościół Św. Leonarda - nie widoczny z trasy):

prowadzącą również przez charakterystyczne dla tego regionu wąwozy lessowe

Cała trasa liczy lekko ponad 14 km. Jest pagórkowata, suma przewyższeń wynosi niewiele ponad 200m. Technicznie trasa łatwa – biegnie się uczęszczanymi przez lokalesów drogami. Dobrze oznakowana – łatwa nawigacyjnie i godna polecenia.
Połowa trasy wiedzie wyasfaltowanymi drogami, druga połowa uczęszczanymi i przejezdnymi drogami polnymi.
Czas przebycia – biegusiem ok. 1,5-2 godziny, spacerem 4 godziny.


Link do trasy: https://ridewithgps.com/routes/28881004?beta=false

Roztocze Szczebrzeszyńskie to przede wszystkim lessy więc w porze suchej 2 cm glinianego puchu, po deszczu sporo śliskiej mazi, która włazi do butów - takie błotko, które nikomu nie szkodzi i lubią je wszyscy.



Grzęda Sokalska

Sobota, 13 października 2018 · Komentarze(0)
Sobota, 13 października, 7:00 Pobudka.
Wczoraj usłyszałem w radiu, że statystyczny polak śpi na tygodniu 7 godzin i 25 minut, w weekendy dosypia i śpi 7 godzin i 32 min. Ja dospałem 2 godziny więc mam zapas na kolejny weekend. Jeszcze w łóżku żona mówi mi, że ma być piękny dzień - koszenie trawy i sprawy przydomowe możesz załatwić, możesz też pojechać na rower. 
No cóż - mam do objechania trasę przyszłorocznego Brevetu Roztocze więc jest cel. Ubieram się zimowo i ruszam w trasę kilka minut po godzinie 8:00. Jest dosyć chłodno 7st.C ale niebo czyste, nie czuć dymu z kominów więc zapowiada się ładnie.
Ruszam ze Szczebrzeszyna drogą krajową w stronę Zamościa,  w Wielączy skręt na Złojec, Krzak, Stary Zamość - w większości dobre asfalty, poza Krzakiem gdzie drogowcy szykują się do poprawy nawierzchni - mam nadzieję, że zdążą do majowych zmagań zawodników bo inaczej konieczna będzie zmiana trasy.
Ze Starego Zamościa w kierunku Skierbieszowa - zaczynają się garby grabowieckie i pierwszy o większym nachyleniu jest w m. Wierzba (30km). Podjazd jest fajny natomiast nagroda za to jakoś nie powoduje radości - brak widoków po osiągnięciu szczytu, zjazd słabej jakości w większości na hamulcu.
Kilka garbów po drodze zwanych przez kolarzy hopkami i Skierbieszów (44km) tu z asfaltami już jest całkiem dobrze, widoki też już są lepsze. Kieruję się w stronę Hrubieszowa, po drodze Grabowiec (58km) tu wstępnie obgadałem z kierowniczą sklepu organizację PK - po zapewnieniu, że jeśli dożyje to nie ma sprawy ruszam na drugi podjazd dający frajdę o wdzięcznej nazwie Grabowiec Góra, nówka asfalt wszak rok wyborczy to wiele dróg zyskało nową nawierzchnię.
Kolejne miejscowości Bereść, Mołodiatycze, Trzeszczany przechodzące w Nieledew, którą darzę specjalną sympatią lekki podjazd przez Obrowiec i Hrubieszów. Dobrze świeci już słońce i przyjemnie zrobiło się na świecie. Ściągam te mokre zimowe ciuchy i dalej już jakby lżej się jedzie. Z Hrubieszowa w kierunku Dołchobyczowa do miejscowości Mircze. Wiatr z południa droga cały czas się łagodnie wznosi więc teraz lekka tyrka przez Masłomęcz i Modryń aż do Mircze (106km) tu zrobimy PK i tu odbijam drogą na Telatyn.
Ciekawa droga przepiękna sceneria przejazd przez las w ciszy i spokoju a za lasem 

i jesienne widoki na Grzędę Sokalską

To są moje rejony w zasięgu rowerowym.
Łykoszyn (tu można będzie odpocząć od emerytury w słynnym ośrodku)


W Telatynie skręcam na Tomaszów Lubelski, w miescowości Grodysławice posilam się w FoodTrucku - sprzedawca zagaduje dokąd to i planuje mi trasę, sprzedaje kolejne zamówienia rusza i się zatrzymuje - kilka lat memu sporo jeździł po 250 km nie było problemu, obaj chwilę rozmawiamy, zastanawiam się co ja będę robił jak nie będę jeździł... Ruszam w kierunku Tarnawatki, tam krajówką do Sumina i dalej na Krasnobród, Hutki, Zwierzyniec i Szczebrzeszyn. Wracam jest już zmrok. 10 godzin jazdy brutto, netto 8:34 godz. 
Objechałem, trasa nadaje się do zorganizowania maratonu choć widokowo znam lepsze na Roztoczu (bo to nie Roztocze). Drogi w większości dobre poza odcinkiem od Wierzby do Kalinówki gdzie jest sporo nierówności.
Pogoda dopisała
Trasa:

Mielnik

Sobota, 7 lipca 2018 · Komentarze(0)
Kategoria Zalicz Gminę
Melnik i wyprawa na Podlasie

Piątek wieczór - żona robi kanapki, pakowanie podsiodłówki (w prognozie możliwe przelotne opady) kładę się spać o 21.00 i pobudka o północy, kawa i kanapka. Pakuję rower do samochodu i jazda do Mielnika. Nocą drogi całkowicie puste i dystans jaki mam przejechać samochodem tj. 250 km upływa bardzo szybko. O godzinie 4.00 dojeżdżam na miejsce, jest już widno, szukam Urzędu Gminy i tam parkuję auto.

4.10 już jestem na rowerze. Plan trasy jest taki żeby odwiedzić przygraniczne gminy położone w podlaskiem więc ruszam wzdłuż bugu - dość szeroka rzeka na tej wysokości. Poranek rześki i trzeba pedałować dynamicznie żeby odsunąć od siebie wpychające się uczucie chłodu. Temperatura rankiem ok. 10st.C mimo lata. Po lewej ręce widoczny w oddali Wieprz i ścieląca się z lekka mgła, zabarwione światłem słonecznym chmury... jest pięknie i zapowiada się piękny dzień

W miejscowości Olchowicze przejeżdżam przez główną drogę w kierunku Grabarki - miejscowości sławnej w całej Polsce. Góra Grabarka to miejsce kultu religijnego wyznawców Prawosławia. Planuję, że pojadę tam w drodze powrotnej



Dojeżdżam do Drogi Wojewódzkiej 693 łączącej Siemiatycze z miejscowością Kleszczele. Na całej trasie mojej małej wyprawy nieco  inne niż na Zamojszczyźnie widoczne symbole religijne oraz oznakowany drogowskazami Szlak Cerkiewny. Warto poświęcić osobną wyprawę odwiedzając cerkwie znajdujące się na szlaku


W Kleszczelach skręcam w prawo w kierunku przejścia granicznego Połowce, a następnie do miejscowości Czeremcha i dalej wzdłuż granicy z Białorusią do miejscowości Dubicze Cerkiewne. Ku mojemu zaskoczeniu zaraz po wyjeździe z Czeremchy kończy się asfalt i zaczyna szutrówka... życie zamiera... nie widać żadnych ludzi przez najbliższe 20km. Jadę drogą tak blisko jak to tylko możliwe. granicy nie strzegą żadne zasieki tylko system elektroniczy? tego nie wiem i wcale nie chciało mi się próbować sprawdzać. W oddali słyszę intensywne szczekanie psa.

po kilku kilometrach miejscowość Opaka Duża - tam mieszkają ludzie, którzy nie mają drogi asfaltowej z żadnej strony.

Poczułem, że oddalam się od granicy i mknę z prędkością 8km/h w kierunku wspomnianych Dubicz Cerkiewnych. po dwóch godzinach dojeżdżam do drogi asfaltowej. Jest niewiele lepiej bo do samej Hajnówki nie widzę nikogo żywego. 
Hajnówka za to normalne poranne krzątanie się zaganianych ludzi, każdy kto nie śpi załatwia swoje przysobotnie obowiązki. Jest godzina około 8:00  i ok 90 km trasy za mną. 
Kierunek Białowieża. Tuż za torami przy tabliczce oznaczającej teren wojskowy (Nieznany Bór) robię krótką przerwę aby zdjąć rękawki spod bluzy, temperatura ma już swoje 17 stC. i kanapka smakuje przepysznie. Drzewa z jednej i drugiej strony drogi prawie zasłaniają asfalt, słońce świeci jasno i prosto w twarz oślepiając kierowców jadących na wschód, włączam światła ale i tak nie czuję się  bezpiecznie, po kilkunastu kilometrach osiągam cel

Jadę jeszcze kilka kilometrów do Białowieży, mijam się z pierwszym tej wyprawy kolarzem. Zawracam i teraz mogę pooglądać. Całe kilometry na przestrzeni których widać pousychane drzewa zarażone jakąś chorobą albo szkodnikiem lub celowym umyślnym lub nie działaniem człowieka. Grubsze okazy przy drodze (a może i dalej od drogi) są powycinane, drzewo jednak pozostawione na miejscu nie spowoduje raczej usunięcia szkodników. Młode drzewa głównie świerki są niestety też chore - jeszcze stoją ale rosnąć to już na pewno nie będą. Ocalała roślinność liściasta.
Powrót do Hajnówki to takie przemyślenia. Na wylocie z Hajnówki tankuję colę na orlenie i Grześka, a że biorąc dwa było "taniej" więc objadłem się słodyczami. Do bidonu idzie Muszynianka. 120km za mną. Kieruję się na północ do Narewki. W mieście mnóstwo ludzi. Tego mi brakowało, a może jest na tyle późno, że już ludzie powstawali - wcześniej na to nie wpadłem.

Zawracam, korzystając z okazji ściągam bluzę i nogawki - wszak już 10.00 i 150km za mną. Ruszam do najdalej położonej miejscowości mojej trasy - Narew - rozreklamowana tak tylko jak to możliwe przez firmę działającą w Narwi i innych mjescowościach - Pronar.
z Narwi na południe - jakoś lekko zaczęło mi się jechać, powróciła lekkość pedałowania :) to wiatr przestał przeszkadzać. Mimo to zaczynam rozglądać się za jakimś sklepem - jest! 175 km za mną. godzina ok. 11:00. W podsklepowym ogródku witam wesołą grupkę raczącą się zimnym piwem, jeden z kompanów leży już na stole, któryś prawi coś po białorusku. Kupuję wodę którą  ma dziwny po Muszyniance smak, colę i jem drugą kanapkę.
Ruszam w kierunku miejscowości Zbucz, przede mną mały podjazd, przepiękne widoki na podlaskie okolice ze szczytu wzniesienia.
jest tu naprawdę pięknie o czym, żeby nie było wątpliwości będę miał przypomniane od klienta spożywczaka na następnym postoju.
Za Zbuczem:

podwójne nazwy miejscowości podobnie jak w innych rejonach Polski, to już powrót i w dodatku cały czas z wiatrem, kilometry mijają szybko, została mi tylko stówa do Mielnika.
Następna gmina na trasie to Orla. zauważyłem, że nie buduje się tu za dużo nowych domów, nie widzę też dzieci ani rekwizytów świadczących o ich obecności... może tam mieszkają tylko starsi mieszkańcy?
Dojeżdżam do miejscowości Malinniki i drogą 66 kieruję się do ronda w Kleszczelach. Zostało mi tylko 45 km radości.
Po drodze odwiedzam obiecaną sobie Górę Grabarka


i za chwilę jestem w Mielniku. Koniec wycieczki. Jest godzina 16.00
w trasie przejechane 265km w ciągu 12 godzin. 
Podlasie to bardzo piękny region Polski. Warto tam spędzić trochę czasu. Dużo przejazdów zalesionymi terenami więc upał nie przeszkadza.
Jest co zwiedzać - ja poświęciłem mało czasu na zwiedzanie nie zatrzymując się w miejscowościach na trasie a jedynie je przejeżdżałem, odpoczynki planując poza miejscowościami.